Czuli barbarzyńcy Kolegium Nauczycielskie
O cyklu Wydarzenia Galeria zdjęć Program Goście Piszą o nas Nasi partnerzy Kolegium Nauczycielskie Kontakt


Wydarzenia

  29.04.2012 - Czuli barbarzyńcy przechodzą do historii...
  25.04.2012 - Porozumiewać się i rozumieć
  16.04.2012 - Nohavica: Bardzo długo mnie tutaj nie było
  16.04.2012 - Bohumil Hrabal - plebejusz i filozof.
                     Sylwetkę pisarza kreśli Jerzy Marek
  16.04.2012 - Z F. Nastulczykiem - o poezji i pograniczu
  13.04.2012 - Polacy w Czechach. Spotkanie ze studentami
  13.04.2012 - O poezji, kulturze i Czechach...
                     Z Jerzym Kronholdem rozmawiała Dorota Siwor
  12.04.2012 - O poezji i prozie, czyli bardzo literacki tydzień
                     Czułych barbarzyńców
  10.04.2012 - O poezji, kulturze, Czechach...
  4.04.2012 - Zaprosiliśmy Was na czeski film...
29.03.2012 - O buchtach, karpiach i językoznawczych
                   zawiłościach z Robertem Makłowiczem.
26.03.2012 - Czas na Roberta Makłowicza
24.03.2012 - Z M. Suroszem o zakrętach czeskiej historii
21.03.2012 - W piątek spotkanie z Mariuszem Suroszem!
21.03.2012 - O Szwejku, Polakach i Czechach
15.03.2012 - Wtorkowe spotkanie z Antonim Krohem
  7.03.2012 - Cykl "Czuli barbarzyńcy" rozpoczęty
  5.03.2012 - Barbarzyńcy w gospodzie
  1.03.2012 - Nominacja dla Mariusza Surosza
28.02.2012 - Pierwsze spotkanie już 6. marca


Czuli barbarzyńcy przechodzą do historii...  29.04.2012

Prawie dwa miesiące spotkań, dziesięciu Gości, wiele rozmów i relacji - program naszego cyklu został w pełni zrealizowany i spotkał się z ciepłym przyjęciem z Państwa strony, za co serdecznie dziękujemy. Zgodnie z planem całość zamknął wykład prof. Zofii Tarajło-Lipowskiej zatytułowany "W labiryncie najnowszej literatury czeskiej", kóry dał całościowy, choć z konieczności ogólny, obraz ostatniego półwiecza w literaturze naszych sąsiadów.

Profesor Tarajło-Lipowska, autorka Historii literatury czeskiej, rozpoczęła od wymienienia polskich wydawnictw zajmujących się edycją literatury czeskiej oraz przypomnienia monograficznych numerów czasopism poświęconych tej tematyce (tu zwłaszcza Czas Kultury 2007, nr1/2). Podkreśliła również związek pomiędzy językiem czeskim a kształtowaniem się świadomości narodowej. W ostatnich latach zmarło wielu pisarzy ważnych w historii literatury czeskiej XX wieku, wśród nich na szczególną uwagę zasługują: Arnost Lustig, Jiři Grusa, Josef Skvorecky, Alexandra Berkova, Jan Balaban.

Twórcy ci należą do różnych generacji, a podziały pokoleniowe odgrywają w literaturze czeskiej istotną rolę. Do niedawna była ona pod silnym wpływem wydarzeń politycznych - w stopniu nawet większym niż miało to miejsce w Polsce. Jako pierwsza po II wojnie światowej doszła do głosu generacja '36 - pisarze urodzeni w okolicach tego roku, między innymi Vaclav Havel i Milan Kundera. Byli to ludzie pamiętający okres wojny i dbający przede wszystkim o ciągłość kultury a nie o spory generacyjne. W związku z ich twórczością używa się w Czechach określenia 'pamietnik', co oznacza 'tego, kóry pamięta'. Pisarze tej generacji odegrali ważną rolę w ruchu opozycyjnym. Kolejne pokolenie nie pamiętało już roku 1968 - to 'generacja samotnych biegaczy' - jak określił ich Michal Viewegh, autor wielu bardzo obecnie popularnych powieści. Najmłodszym pokoleniem dochodzącym do głosu są ci, którzy nie pamiętają już z własnego doświadczenia nawet czasów aksamitnej rewolucji, czyli roku 1990. Dla pisarzy z tych najmłodszych roczników mniej ważna jest problematyka społeczno-polityczna, która dominował w literaturze powojennej.

Sporo uwagi profesor Tarajło-Lipowska poświęciła nurtowi autobiograficznemu - jednemu z ważniejszych w powojennej literaturze czeskiej, zwłaszcza po roku 90-tym. Wzrost ilości utworów o takim charakterze wiąże się z sytuacją polityczną. Autobiografizm jest rozumiany nie jako wyznanie i koncentracja na sobie samym a raczej jako danie świadectwa prawdzie - czyli opowieść o latach z okresu stalinizmu i czeskiej normalizacji (rozumianej jako okres ponownych restrykcji władzy po słumieniu Praskiej Wiosny). Po roku 1990 wydano też wiele dzienników i zapisków z lat wcześniejszych, które nie mogły się ukazać ze względu na cenzurę, lub zostały wydane w II obiegu, a więc nie były powszechnie znane. Na marginesie profesor Tarajło-Lipowska zaznaczyła, że nadzór policyjny był w Czechach znacznie mocniejszy niż w Polsce i trwał do roku 1989. Wśród pozycji wartych uwagi wymieniła Czeski sennik Ludwika Vaculika.

W ostatnich dwudziestu latach można zaobserwować szczególną autobiografizację prozy czeskiej, co jest zapewne odzwierciedleniem tendencji światowej, choć zjawisko to było zauważalne już wcześniej, choćby w twórczości Bohumila Hrabala, który w swojej prozie poddawał własny życiorys częściowej mistyfikacji. Po roku 90-tym charakterystycznym przykładem wykorzystania szczegółów biograficznych jest twórczość Michala Viewegha. Jego powieści są bardzo popularne, a sam pisarz odgrywa po części rolę celebryty i wykorzystuje prywatne życie dokonując swoistej autokreacji, sąd też zapewne dyskusja krytyków dotycząca zaklasyfikowania tej twórczości do kręgu literatury popularnej bądź wysokiej. Manuela Gretkowska określiła powieści Viewegha mianem 'harlequinów dla intelektualistów'. Jednak sam autor twierdzi, że pisze książki popularne, które dobrze się sprzedają, po to, by mogła być wydawana literatura wysoka. Ciekawe, że jego książka Cudowne lata pod psem zainspirowała wielu innych pisarzy czeskich do ukazania realiów Czechosłowacji z perspektywy dziecka. Przykładem jest między innymi książka Ireny Douskovej Dumny Bądźżeś. Natomiast wśród licznych książek Viewegha profesor Tarajło-Lipowska wymieniła: Wychowanie dziewcząt w Czechach, Powieść dla kobiet, Cudowne lata z Klausem, Sprawę niewiernej Klary i Mafię w Pradze. Z kolei Aniołowie dnia powszedniego to powieść podejmująca problematykę stosunku Czechów do religii. Książka ta powstała po śmierci ojca pisarza, sąd też obecność refleksji metafizycznej. Mimo deklarowanego ateizmu wielu czeskich twórców ujawnia swoje przekonanie o istnieniu sfery transcendencji, choć nie sprowadza się to do wyznawania konkretnej religii.

Michal Viewegh jest też autorem dzienników zatytułowanych Baječny rok (Cudowny rok) i Dalsi baječny rok (Kolejny cudowny rok).

Wśród nurtów współczesnej literatury czeskiej wymienić można także realizm magiczny, reprezentowany przez Jachyma Topola (zwłaszcza powieść wydana w Polsce pod tytułem Nocna praca), Michala Ajvaza oraz Danielę Hodrovą.

Osobnym, interesującym zjawiskiem jest czeski komiks. 'Przekładane' na formę komiksu są klasyczne dzieła czeskiej literatury (np. Zbyt głośna samotność Hrabala), ale i powstają utwory współczesne reprezentujące ten gatunek, np. Alois Nebel Jaroslava Rudisa oraz twórcy ukrywającego się pod pseudonimem Jaromir 99.

Proza Jaroslava Rudisa została wymieniona także jako interesujący przykład jednego z ważniejszych kręgów tematycznych we współczesnej literaturze czeskiej - dotyczącego relacji czesko-niemieckich w bliższej i dalszej przeszłości. Traktują o tym dwie powieści Rudisa: Niebo pod Berlinem (tytuł polskiego łumaczenia) i Grandhotel. Ważną pozycją o tej tematyce jest również książka Radki Denemarkovej Pieniądze od Hitlera (wydana po polsku w 2008r.), która ukazuje stosunki czesko-niemiecko-żydowskie.

Profesor Tarajło-Lipowska wymieniła jeszcze wiele nazwisk czeskich pisarzy, mniej lub bardziej w Polsce znanych, zaznaczając, iż wskazuje jedynie możliwe drogi refleksji dotyczącej tej literatury. Jednak dla uczestników spotkania drogowskazy te były bardzo pomocne w poszukiwaniu własnych dróg w labiryncie literatury czeskiej.



Porozumiewać się i rozumieć  25.04.2012

Spotkania w ramach cyklu Czuli barbarzyńcy powoli dobiegają końca. W tym tygodniu dwa wykłady o bardziej naukowym charakterze - pierwszy z nich wygłosił we wtorek dr hab. Jaroslav Lipowski z Uniwersytetu w Hradcu Kralove. Temat wykładu: "Półkomunikacja" w pokrewnym języku na przykładzie Polaków, Czechów i Słowaków. Jaroslav Lipowski jest językoznawcą urodzonym w Jabłonkowie, co zapewne zaważyło na jego zainteresowaniach. Od najmłodszych lat stykał się z językiem polskim, czeskim i słowackim oraz gwarą Śląska Cieszyńskiego. Obecnie pracuje także na Uniwersytecie Wrocławskim. Jego zainteresowania naukowe są szerokie, od dialektologii przez onomastykę, pragmalingwistykę po fonetykę, fonologię i morfologię języków zachodniosłowiańskich z punktu widzenia synchronicznego, jak również diachronicznego. Publikował liczne prace na ten temat, m.in.: Roz widzieli straśne łognie ku Ciantoryi. Gawędy ludowe z Nawsia koło Jabłonkowa na Śląsku Cieszyńskim, Nazwiska Jabłonkowa i okolic u schyłku XVII wieku, Konvergence a divergence čestiny a slovenstiny v československem statě, Ewolucja nazwisk w południowej części Śląska Cieszyńskiego. Analiza słowotwórczo-statystyczna i graficzna, Operativna fonetika slovenčiny, čestiny a poľstiny

Profesor Lipowski wykład rozpoczął od objaśnienie terminu półkomunikacji - jako komunikacji niepełnej, odbywającej się w sytuacji, kiedy rozmówcy nie posługują się tym samy językiem. Zwrócił uwagę na okoliczności z tym związane - konieczność włożenia w rozmowę większego wysiłku zarówno nadawcy jak i odbiorcy. Rozróżnił również pojęcia dwujęzyczności i dwujęzykowości (sytuacja, w której użytkownik języka rozumie, ale nie potrafi w nim mówić). Dalszy swój wywód oparł na porównaniu relacji językowych Polaków - Czechów - Słowaków do sytuacji narodów skandynawskich. Wskazywał na rolę czynników takich jak wspólne lub odmienne wzorce kulturowe i religijne, izolację języków lub jej brak. Sporo uwagi poświęcił też zjawisku międzyjęzyka.

Najciekawsze były chyba dla słuchaczy przykłady - o czym świadczą również pytania zadawane po wykładzie. Chodzi o sytuacje, w których znaczenia słów w poszczególnych językach są różne, mimo iż użytkownik może je rozpoznawać jako zbliżone brzmieniowo do własnego języka. Np. 'zaspat' po czesku znaczy zaspać i dla Polaka jest to zrozumiałe, jednak po słowacku oznacza 'zasnąć' - co już może wywoływać nieporozumienia. Z kolei 'ručnik' po czesku: 'ręcznik' - i znów podobny rdzeń ułatwia Polakowi rozumienie, ale dla Słowaka to także 'chusta'. W związku z tym wysiłek różnojęzycznych uczestników komunikacji powinien koncentrować się na możliwie obszernym kontekście wypowiedzi oraz doborze słów (np. wtedy gdy istniej bardziej zrozumiały odpowiednik). Profesor Lipowski przywołał przykład wyrażenia 'pouzite vozidlo' (pojazd używany), które zdominowało bardziej prawidłowe w języku czeskim określenie 'ojete vozidlo' właśnie ze względu na fakt, iż pierwsze z nich było bardziej zrozumiałe dla polskiego odbiorcy - chętni kupującego używane pojazdy, zwłaszcza rolnicze u czeskich sąsiadów. Przykład ten pokazuje jak względy pragmatyczne wpływają na kształtowanie języka.

Profesor Lipowski omawiał też przykłady dialektu regionalnego do wypowiedzi użytkownika języka literackiego, np. 'Szukam szkła na oczy' - 'Szukam okularów'. Te ciekawe przypadki znane są zapewne mieszkańcom Śląska Cieszyńskiego.

Rozważania językoznawcze zakończyliśmy kwestią związana poniekąd ze stereotypami. Profesor Lipowski wyjaśniał dlaczego Polaków może śmieszyć język czeski, który brzmi dla nas jak mowa dziecka zarówno ze względu na fonetykę jak i pozorne zdrobnienia. Dla Czechów natomiast polski przypomina seplenienie ze względu na obecność głosek 'sz', 'cz'.

Wykład dotyczący podobieństw i różnic językowych między nami zwraca uwagę na aspekty mniej dotąd eksponowane w ramach spotkań naszego cyklu, a także w sposób istotny przyczyniające się do tworzenia wzajemnego obrazu naszych narodów.



Jaromir Nohavica - bardzo długo mnie tutaj nie było  16.04.2012

Z jednym z trzech zaplanowanych na ten rok w Polsce koncertów do Bielska-Białej przyjechał czeski bard Jaromir Nohavica. Uświetnił cykl spotkań "Czuli barbarzyńcy. O kulturze czeskiej w XX wieku", organizowanym przez Kolegium Nauczycielskie w Bielsku-Białej. Koncert był tak samo kameralny jak energetyczny.

15 kwietnia w Bielsku-Białej po dłuższej przerwie wystąpił Jaromir Nohavica. Artysta niezwykle ciepło powitał licznie zgromadzoną publiczność. - Długo nie widzieliśmy się moi sympatyczni i mili Polacy. Bardzo długo mnie tutaj nie było - przyznał pieśniarz pochodzący z zaolziańskiej części Śląska Cieszyńskiego.

Koncert odbył się w ramach cyklu "Czuli barbarzyńcy. O kulturze czeskiej w XX wieku". - To cykl spotkań, rozmów z pisarzami, historykami, ludźmi kultury, którzy w swojej działalności zajmują się Czechami, ich przeszłością i teraźniejszością. Chcieliśmy przybliżyć nam, Polakom, świat Czechów, który z pozoru bliski, bywa nieznany - przyznali organizatorzy i zapewnili, że pozytywny odbiór imprezy, zainteresowanie publiczności mobilizuje ich to kontynuowania przedsięwzięcia.

Do tematyki spotkania odwołał się także Nohavica. - Słyszałem tytuł naszego spotkania - czuły barbarzyńca. Wiem, że dla kobiet jest to kombinacja śmiertelna - przyznał ze śmiechem.

Podczas spotkania w Bielsku-Białej muzyk zaprezentował swoje znane przeboje ale i materiał z najnowszej płyty, nad którą prace jeszcze trwają. - W najbliższych dniach wykonamy ostatnie ruchu na nowej płycie. Mam dziwne uczucie. Wszyscy ode mnie chcą, albo autograf, albo pieniądze, albo zdjęcie na komórkę, ja chcę trochę poezji. Chcę pogadać trochę o Mickiewiczu, o sonetach, chcę poezji - wyznał artysta i o tej potrzebie zaprezentował, dotąd nigdzie nie śpiewaną, pieśń.

Jaromir Nohavica przyjaźni się z Polakami od lat. Chętnie koncertuje w Polsce. Zgromadzoną w klubie Klimat publiczność zaprosił na swój koncert w Sali Kongresowej w Warszawie 26 listopada. Przyznał, że miło byłoby spotkać tam przyjazne twarze ze swoich stron. O związku ze Śląskiem Cieszyńskim, z pograniczem polsko-czesko-słowackim także wspomniał z charakterystyczną dla siebie satyryczną nutą. - Od Bielska-Białej, przez Słowację, po Ostrawę jest nasz region. Praga i Warszawa są daleko, Bóg wysoko nad nami - przyznał z uśmiechem.

Dla licznie zgromadzonej publiczności spotkanie z muzykiem było prawdziwą ucztą duchową. Była to nie tylko okazja do obcowania z muzyką Czecha, jak również do poznania go w roli konferansjera bardzo szybko zaprzyjaźniającego się z widzami, wchodzącymi z nimi w interakcje, dowcipnego, inteligentnego i bardzo dobrego obserwatora. - Koncert bardzo przyjemny, fajna atmosfera, kameralne, miłe spotkanie. To mój pierwszy kontakt z muzyką Nohavicy na żywo, polecam, bo warto wybrać się na jego występ - przyznała Kasia Górska z Katowic.

Katarzyna Koczwara/gazetacodzienna.pl



Bohumil Hrabal - plebejusz i filozof. Sylwetkę pisarza kreśli Jerzy Marek   16.04.2012

Tym razem współpomysłodawca cyklu Czuli barbarzyńcy wcielił się w rolę wykładowcy - skądinąd dobrze mu znaną - i mówił o Bohumilu Hrabalu, niewątpliwie jednym z największych prozaików czeskich.

Rozpoczął od zwrócenia uwagi na oksymoroniczny charakter tej twórczości, zasygnalizowany w tytule wykładu. Z jednej strony prozę Hrabala cechuje plebejskość, rubaszny humor (tu np. Postrzyżyny), z drugiej zaś filozoficzne rozważania o tragizmie ludzkiej egzystencji, które dominują miedzy innymi w Zbyt głośnej samotności. Najczęściej jednak oba te pierwiastki przeplatają się na przestrzeni jednego utworu. Jerzy Marek przywołał biografię Hrabala autorstwa Aleksandra Kaczorowskiego, zatytułowaną Gra w życie, w której autor wskazuje na dwojaki charakter rodzinnej tradycji Hrabala. Brat matki wnosił bowiem w życie młodego Bohumila pierwiastek liryczny a brat ojczyma rubaszność i nieskrępowaną fantazję. O łączeniu tonów wysokich i niskich świadczą też motta utworów, gdzie obok siebie pojawiają się ludowe porzekadła, cytaty z wypowiedzi "zwykłych" ludzi i fragmenty utworów Goethego czy Joyce'a.

Nie sposób rozpatrywać twórczości autora Pociągów pod specjalnym nadzorem w oderwaniu od jego biografii. Ważne dla pisarza miejsca to z pewnością Nymburk, małe miasteczko dzieciństwa i młodości. Kolejne miejsca, w których przebywał, były przez niego portretowane w utworach, jak np. Kladno czy później praska dzielnica Libeń i podpraskie Kersko. Podobnie jak konkret przestrzenny, tak i ludzie, których spotykał, stawali się po części materiałem jego tekstów. Portretował w prozie stryja Pepina, przyjaciół - Egona Bondy'ego i Vladimira Boudnika, żonę Eilskę. Proza Hrabala, oparta na życiowych realiach i pełna konkretu nie jest jednak nigdy ilustracją rzeczywistości. Realne przeplata się tu ze snem i fantazją. Doświadczenie własnego życia wykorzystywał Hrabal także konstruując bohaterów swojej prozy - użyczał im profesji, którymi sam się parał. I tak odnajdziemy tu robotnika kolejowego, agenta ubezpieczeniowego, pracownika huty, pakowacza makulatury, maszynistę w teatrze, ale i paraautobiograficzne zapisy dotyczące losu pisarza.

Wskazał też Jerzy Marek charakterystyczne tematy prozy Hrabala wymieniając przede wszystkim motyw rozpadu świata, świata ukazywanego jako śmietnisko. Charakterystyczne opisy, czasem wręcz w swej dosłowności brutalne, pojawiają się w wielu utworach, choćby w Zbyt głośnej samotności czy w Sprzedam dom, w którym już nie chcę mieszkać. Rzeczywistość często ukazywana jest w tej prozie za pośrednictwem surrealistycznych obrazów (tu Jerzy Marek przywołał cytat z Aferzystów) - jak na przykład scena pływania na zatopionym cmentarzu. Innym rysem znamiennym dla poetyki Hrabala jest groteskowy tragizm, opisy scen, które budzą śmiech czytelnika, a obnażają sytuację bez wyjścia, sytuację, w której bohater jest głęboko nieszczęśliwy. Wśród tematów właściwych tej prozie wymienił też Jerzy Marek łączenie miłości i śmierci, co widać szczególnie na przykład w Pociągach pod szczególnym nadzorem. Z tematem śmierci łączy się też częsty motyw samobójstwa. Hrabal opisuje nie tylko ludzką śmierć - zapadają w pamięć przejmujące obrazy cierpienia i śmierci zwierząt, na przykład zabijania kociąt w Auteczku.

Nie jest to więc proza zabawna i lekka - choć za taką czasem w powszechnym odbiorze uchodzi. Jednak w poetykę utworów Hrabala wpisany jest właśnie kontrast, łączenie opozycyjnych względem siebie pierwiastków, tego co liryczne i trywialne, poetyckie i wulgarne. Autor Takiej pięknej żałoby kreśli obraz życia bez znieczulających osłonek, konstatując ustami Hańty: niebiosa nie są humanitarne. Ale w tej prawdzie - zdaje się mówić - odnaleźć można jeśli nie pociechę to swoiste oczyszczenie.

Proza Hrabala jest także nowatorska i nowoczesna. Jerzy Marek wskazał europejskie inspiracje pisarza, takie jak nurty awangardowe, surrealizm, dadaizm, ale i tradycje amerykańskich bitników, np. Jacka Kerouaca. Warto może jeszcze dodać, że poszczególne utwory Hrabala mają swoje liczne wersje. Po części jest to związane z faktem, że pisarz funkcjonował w trzech obiegach - oficjalnym czeskim, podziemnym oraz w publikacjach drukowanych za granicą. Niektóre z utworów były przez samego pisarza dostosowywane do wymogów cenzury. Nie jest to jednak powód jedyny. Hrabal wracał do swoich tekstów, przerabiał je, także zmieniając np. gatunek (z poematów ma prozę), wykorzystywał kilkakrotnie te same epizody. Funkcjonują więc równolegle różne wersje tych samych utworów.

Sam pisarz - jak jego teksty - pełen był sprzeczności, jego losy obfitowały w zdarzenia dramatyczne i decyzje niejednoznaczne, niewyjaśniona pozostaje jego śmierć. Tym bardziej zachęca to do głębokiej lektury tej prozy, rozpoczynanej od odrzucenia utartych schematów i sądów.



Z Franciszkiem Nastulczykiem - o poezji i pograniczu   16.04.2012

Pogranicze polsko-czeskie jako przestrzeń sprzyjająca formowaniu kultury o właściwościach szczególnych, złożonej i przez to bogatej, z natury rzeczy jest dla uczestników naszego cyklu tematem interesującym. Obaj poeci, z którymi w tym tygodniu się spotkaliśmy, są mocno związani z rejonem Śląska Cieszyńskiego i Zaolzia. Franciszek Nastulczyk mówił przede wszystkim o swoich doświadczeniach człowieka pogranicza, o historii tych ziem, ale czytał też swoje wiersze.

Od poezji zaczął wprowadzenie Jerzy Marek, który wskazał kontekst tradycji literackiej twórczości Nastulczyka. Wymienił tu nazwiska dwudziestowiecznych poetów pogranicza: Pawła Kubisza, Henryka Jasiczka i Wilhelma Przeczka oraz tych, którzy wywarli największych wpływ na polską współczesną poezję w ogóle: Czesława Miłosza i Tadeusza Różewicza. Wskazał też Jerzy Marek na obecność w tej poezji kultury śródziemnomorskiej, ujawniającej się szczególnie w takich wierszach jak Korfu, Legenda macedońska, Jesień stulecia i Pies Argos mówi o Odysie. Temat często obecny w poezji Natulczyka to podziw dla urody świata, choć nie pozbawiony melancholii i świadomości nieuchronnej obecności śmierci. Rozważania dotyczące śmierci, bólu i cierpienia stanowią o wyraźnej w tej poezji refleksji filozoficznej. Istotnym tematem jest też tu zarówno przestrzeń Zaolzia, Cieszyna, jak i to wszystko, co wiąże się z kulturą czeską: miejsca takie jak Praga czy Kutna Hora oraz ludzie-jak np. Bohumil Hrabal.

Franciszek Nastulczyk zaczął właśnie od tego biograficznego wątku, ukazując ciasny splot własnego życia ze specyfiką, historią i kulturą Zaolzia. Podkreślił, iż jego tożsamość ukształtowała się właśnie w związku z "małą ojczyzną" wyznaczoną przez miejsce urodzenia, czyli małą wioskę - Bystrzycę nad Olzą o otaczający ją region. Historia tych ziem, religii i języka jest skomplikowana. Zwłaszcza język podlegał tutaj ciekawym przekształceniom - tworząc zjawisko zróżnicowane. W zależności od wypadków historycznych zmieniały się dominujące wpływy raz czeskiego a raz polskiego języka na gwarę Śląska Cieszyńskiego, w której znalazło się też wiele słów niemieckich.

Poeta podkreślił również, że inna była dla niego - mieszkańca ówczesnej Czechosłowacji - percepcja literatury polskiej. Z opóźnieniem docierała tam bowiem - mimo bliskiej przecież odległości w sensie geograficznym - recepcja polskiej myśli krytycznoliterackiej oraz najnowsze ustalenia historyków literatury, dotyczące na przykład prozy Sienkiewicza. Literatura polska na Zaolziu nadal postrzegana była jako rezerwuar tradycji, kultury i myśli patriotycznej. W latach 60. nastąpił rozwój literatury i kultury czeskiej, z czego mieszkańcy Zaolzia - Polacy, także korzystali. Z kolei gdy tam życie zdominowała tzw. normalizacja, u nas ożywiło się ono (lata 70-te) pociągając za sobą zainteresowanie ówczesnej młodzieży polskiej mieszkającej na Zaolziu - co Nastulczyk zaświadczał na własnym przykładzie. Studia podjęte w Polsce z niemałym trudem, ze względu na przeszkody, jakie piętrzyła czechosłowacka władza, powodują, że w świadomości większą role zaczyna odgrywać tradycja polska. Nastulczyk pokazywał tę przemienność czynników - czeskich i polskich - kształtujących jego poglądy i tożsamość, pograniczność w tym wypadku owocowała możliwością czerpania z obu tradycji i aktualnych dokonań kulturalnych obu krajów.

Wiele uwagi poświęcił nasz gość samemu Zaolziu. Wspomniał postać Adama Sikory, jabłonkowskiego tkacza, dziewiętnastowiecznego poety-samouka, który pisał wiersze i piosenki zakorzenione w jabłonkowskim folklorze. Postacie takie jak Sikora przyczyniały się do budzenia myśli narodowej na tym terenie w drugiej połowie wieku XIX, a zwłaszcza przed I wojną światową. Wspomniał też Nastulczyk o sytuacji ludności polskiej na terenach Zaolzia w latach dwudziestych XX wieku, kiedy to następował proces przymusowej czechizacji. Z kolei niechlubną kartą w historii naszych relacji są zachowania wobec Czechów po zajęciu Zaolzia w 1938.

Mówiąc o literaturze polskiej w tym regionie, przywołał Franciszek Nastulczyk tytuły czasopism takich jak: Ogniwo. Zwrot, Głos Ludu a także wymienione już wcześniej przez Jerzego Marka nazwiska pisarzy. Mówiąc o dzisiejszej sytuacji, stwierdził, że dziś nie ma już na Zaolziu polskiej literatury. Utrudnieniem dla młodych jest brak żywego kontaktu z językiem, co powoduje naturalne utrwalanie czeskiego. Tego tematu dotyczyły też pytania publiczności.

Na koniec poeta przeczytał swoje wiersze. Kilka z nich, z pierwszego tomiku zatytułowanego Tam za pozornie czystym powietrzem (Nad Olzą, Pamięć) ukazywało przestrzeń własną - Zaolzia, jako miejsce pełne urody i darzone uczuciem, choć nie musi to oznaczać idealizacji i sentymentu. Dwa dominujące motywy twórczości: upływający czas i utrwalanie obecności - pojawiły się w wierszach Czas i obecność, Wyznanie. Poeta lubi też zwięzłą formę haiku, których przykłady także zaprezentował. Jak już wspominałam w zapowiedzi spotkania, Franciszek Nastulczyjk jest także tłumaczem poezji czeskiej i słowackiej. Nakładem Instytutu Mikołowskiego w 2011 roku ukazały się dwa tomy w jego przekładzie: Petra Hruski, Mieszkalne niepokoje oraz Ivana Strpki Równina, południowy zachód. Śmierć matki. Poeta przeczytał także wiersze z tych tomów.



Polacy w Czechach. Spotkanie ze studentami  13.04.2012

Postanowiliśmy spojrzeć na Czechów z innej jeszcze perspektywy - oczami polskich studentów przebywających czasowo na tamtejszych uczelniach. Do rozmowy zaprosiliśmy Monikę Grzeszczuk, Elżbietę Walę i Szymona Brandysa. Wszyscy troje studiowali na Uniwersytecie Masaryka w Brnie. Podzielili się z nami swoimi doświadczeniami i opiniami.

Pytani o przyczyny wyboru miejsca studiów podawali między innymi chęć dobrego nauczenia się języka - Uniwersytet w Brnie ma pod tym względem bardzo dobra opinię - oraz zainteresowanie regionem. Przy czym ciekawe, że pokolenie ich rodziców ma w świadomości stereotypowy obraz Czecha, ponieważ w niektórych wypadkach ich decyzje były przyjmowane z niedowierzaniem czy pobłażliwością. Być może funkcjonowanie tego schematycznego obrazu ma charakter generacyjny i w większym stopniu dotyczy ludzi wychowanych jeszcze w czasach PRL-u. Wówczas oficjalna przyjaźń miedzy narodami maskowała wzajemne uprzedzenia i urazy, nierzadko podsycane celowo, zwłaszcza na pograniczu.

Nasi goście bez wyjątku byli zadowoleni z wyboru miejsca studiów, wspominali ten okres bardzo miło - nie tylko ze względu na kontakty towarzyskie. W ich doświadczeniach pojawiły się różne reakcje na polskość, zarówno te związane z funkcjonowaniem schematycznego myślenia o nas (np. dotyczącego wiary), jak i bardzo otwarte, pełne sympatii. Nie odnotowali oni wrogości, raczej czasem pojawiająca się rezerwę i zdziwienie, że ktoś chce się wybrać na studia do Czech. Elżbieta Wala podkreślał bardzo serdeczny stosunek Czechów do niej, ich otwartość i gotowość do pokazywania własnej tradycji i kultury. Obie panie podkreślały, że ich czescy rówieśnicy znacznie chętniej angażują się w działania związane z kultywowaniem tradycji, także ludowych i jest to realizacja autentycznej potrzeby i zainteresowań, nie zaś coś oficjalnego i narzuconego. Funkcjonują w życiu studenckim czy towarzyskim w Brnie równolegle dwa typy zabawy przy muzyce - ten wspólny, międzynarodowy, czyli nagrania z europejskich list przebojów; i rodzimy, oparty na muzyce ludowej.

Szymon Brandys i Monika Grzeszczuk podkreślali lepsze warunki nauki na czeskiej uczelni - długo otwarte biblioteki, szereg udogodnień technologicznych, możliwość korzystania z nowoczesnych narzędzi teleinformatycznych a także przychylność administracji.

Nasi goście są zafascynowani kulturą Czech i realiami tamtejszego życia. Pokazywali zdjęcia związane z kulinariami, tradycją winiarską, z kulturą - tańcem i obrzędami. Jedynie późna pora stanęła na przeszkodzie dalszej wymianie doświadczeń, co nam - organizatorom - podsuwa pomysły kontynuacji tej formy spotkań.



O poezji, kulturze i Czechach... Z Jerzym Kronholdem rozmawiała Dorota Siwor  13.04.2012

   Poezja to zaproszenie do tańca
   fokstrot z widmami na polach elizejskich
   to czasem zaglądanie do gardła przepaści
   chodzenie za niewidzialnym i niewyrażalnym (...)

Powyższy fragment pochodzi z wiersza Poezja to zaproszenie do tańca, który znalazł się w najnowszym tomiku poetyckim Jerzego Kronholda, zatytułowanym Epitafium dla Lucy. Podczas spotkania w ramach cyklu Czuli barbarzyńcy autor czytał wiersze zamieszone w tym zbiorze, który ukazuje się właśnie nakładem Zeszytów Literackich.

Zaprosiliśmy Jerzego Kronholda do rozmowy o Czechach, które zna dobrze, zarówno ze względu na fakt, że Śląsk Cieszyński jest jego ojczyzną prywatną, ale i dlatego, że przez kilka lat był konsulem generalnym RP w Ostrawie. Zanim jednak zaczęliśmy mówić o Czechach, sporo uwagi poświęciliśmy poezji - stąd właśnie cytat powyższy.

W wierszach Jerzego Kronholda zarówno w tomach wcześniejszych, jak i w tym najnowszym, obecna jest gorzka świadomość dychotomii naszego istnienia. To poezja świadoma brzydoty świata, ale jednocześnie wypełniona podziwem dla jego piękna. To przeplatanie się pochwały chwili i dość brutalnego czasem obrazu tego, co ludzkie, stanowi charakterystyczny rys zwłaszcza ostatnich tomów, wspomnianego już Epitafium dla Lucy i Wieku brązu (2000). W poezji Kronholda łączą się tony wysokie i niskie, podniosłe i codzienne, czułość i ironiczny zgrzyt sąsiadują nieraz w jednym wierszu. Zapytany o to, jak widzi zadania poezji, autor Samospalenia mówił o swoich inspiracjach literackich. Mistrzowie, u których terminował nie dawali pociechy. Byli wśród nich między innymi Aleksander Wat i Stanisław Grochowiak. Jak twierdzi Kronhold, poetów tych nie czytywano wówczas zbyt często. Szczególnie bliska jest mu twórczość autora Menuetu z pogrzebaczem ze względu na barokowe tradycje tej poezji. Właśnie barokowej proweniencji mogą być tendencje do oksymoronicznych zestawień, do obrazów niestroniących od brutalności i groteskowej wizji świata. Wśród autorów dla siebie ważnych wymienił również poeta Jana Kochanowskiego i Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego.

W wierszach zamieszczonych w tomie Niż - a jeszcze wyraźniej w Wieku brązu - pojawiają się wprost nazwy geograficzne, zwłaszcza Olza, albo inne szczegóły łatwo rozpoznawalne dla mieszkańca Śląska Cieszyńskiego. Są one topograficznym konkretem niezbędnym, by osadzić wiersz w namacalnej rzeczywistości, z którą Kronhold się identyfikuje, są zatem swoistym znakiem tożsamościowym. Jednak to, co poszczególne nabiera również sensu uniwersalnego - konkret prowadzi w sferę symboliczną. Charakterystycznym przykładem może być obraz Czantorii widzianej z okien domu, która staje się jednocześnie górą w sensie metaforycznym - znakiem natury, metafizyki.

Wiek brązu jest swego rodzaju próbą godzenia się ze światem, ale i diagnozą stawianą sobie i rzeczywistości. Ton lirycznego ja nie traci goryczy, jednak słychać pochwałę urody chwili, odczuwa się zatrzymany spokój (Piękne są wieczory zimowe, Emblemat, Słońce w listopadzie). Jerzy Kronhold podkreślił, iż uważa, że dopiero w ostatnich latach odnalazł właściwy ton swojej poezji i poetyka wypracowana w tych dwóch tomach najbardziej mu odpowiada. "Dopiero teraz nauczyłem się pisać" - powiedział autor Epitafium dla Lucy.

Najnowsze wiersze pełne są spojrzeń w przeszłość. W kilku utworach pojawiają się postacie bliskich - ojca, matki, siostry. Zwłaszcza ojciec, urodzony jeszcze w wieku XIX stał się dla poety osobą szczególnie ważną, także ze względu na splatanie się jego losów z historią. Był bowiem żołnierzem Legionów, walczył w okresie II wojny światowej. Brat ojca z kolei zginął w Katyniu. Historia rodzinna i dzieje kraju łączą się tworząc istotny kontekst tego, co jednostkowe i ogólne. Kronhold podkreślał wagę wiedzy historycznej wyniesionej z domu, tradycji pozbawionej ksenofobii, co na Śląsku Cieszyńskim jest szczególnie trudne i ważne.

Poeta przeczytał kilka wierszy najnowszej książki, między innymi utwór tytułowy, poświęcony autentycznej postaci, nauczycielce i szefowej Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Postać Lucy ukazana zostaje w sposób charakterystyczny dla tego tomu - podmiot wiersza z czułością mówi o postaci, tak osobnej i ludzkiej, utrwalonej w konkretnym wizerunku, ze swoimi celami i pragnieniami, małymi z punktu widzenia wielkiej historii, ale decydującymi przecież o wyjątkowości.

Drugą część spotkania poświęciliśmy rozmowie o doświadczeniach Jerzego Kronholda z okresu pobytu w Czechach. Były konsul RP podkreślił, że w jego ocenie transformacja ustrojowa w Czechach przebiega sprawniej niż w Polsce. Czesi doceniają pracę zespołową, cenią dotrzymywanie terminów, co ma szczególne znaczenie w biznesie. Dbają też o instytucje, za które odpowiada państwo - jak np. poczta i kolej, co powoduje, że codzienne funkcjonowanie obywatela jest łatwiejsze niż w Polsce. Szczególnie odmienna jest według Kronholda sytuacja polskiego i czeskiego transportu, ponieważ u nas podlega on degradacji. Większy jest też u naszych południowych sąsiadów etos pracy, co skutkuje pragmatycznym podejściem do wykonywanych zadań. Czechy są państwem o rozwiniętej kulturze technicznej, stąd marki czeskie obecne są w większym stopniu niż polskie w handlu międzynarodowym.

Pytany o stereotypy w naszym wzajemnym postrzeganiu siebie, Kronhold mówił o konsekwencjach zgody na układ w Monachium w 1938 roku, która przez Polaków odbierana jest jako przykład czeskiego tchórzostwa. Mimo iż historia II wojny w Czechach dostarcza przykładów pozwalających stereotyp obalić, sami Czesi mają ambiwalentne odczucia związane z tymi historycznymi wypadkami. Przywołał tu przykład powieści Josefa Skvorecky'ego Tchórze.

Z kolei elementem stereotypowego obrazu Polaka w oczach Czechów jest postać Kmicica i przypisywane jej cechy - Kronhold podkreślił, że Czesi uważają nas za naród pozbawiony umiejętności myślenia racjonalnego o historii, naród, który nie zastanawia się nad tym, za jaką cenę osiąga swoje cele.

Autor Epitafium dla Lucy podkreślił, że jego zdaniem największą postacią w czeskiej historii ostatnich lat był Vaclav Havel. Zdawał on sobie sprawę ze słabości Czechów, umiał je swemu narodowi wytknąć, choć nie znaczy to oczywiście, że był rozumiany i słuchany.

Na koniec zapytany o ocenę obecnego zainteresowania Czechami z Polsce, Kronhold mówił o książkach Mariusza Szczygła i Mariusza Surosza. Zaznaczył, że popularność tematu sama w sobie jest na pewno zjawiskiem pozytywnym, przestrzegał jednak przed nadmierną idealizacją, której udało się uniknąć autorowi Pepików

Zobacz galarię zdjęć ze spotkania.



O poezji i prozie, czyli bardzo literacki tydzień Czułych barbarzyńców   12.04.2012

W tym tygodniu w ramach cyklu Czuli barbarzyńcy sporo o poezji. Wczoraj gościliśmy Jerzego Kronholda (osobna relacja na stronie) a już jutro, 13 kwietnia zapraszamy na spotkanie: Franciszek Nastulczyk - poeta, tłumacz, człowiek pogranicza (godz. 11.00).

Franciszek Nastulczyk urodził się w Bystrzycy nad Olzą. Studiował pedagogikę kulturalno-oświatową i filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Mieszka w Bielsku - pracuje jako nauczyciel, jest także członkiem zespołu redakcyjnego kwartalnika literacko-artystycznego "Pobocza".

Nasz gość wydał kilka zbiorów poezji: Tam za pozornie przezroczystym powietrzem (Czeski Cieszyn 1993), Czas i obecność (Czeski Cieszyn 1994), Ćmy i inne wiersze (Bielsko-Biała 1997), Jesień stulecia (Bielsko-Biała 2000), Przewodnik ślepego psa (Bielsko-Biała 2003), Przypadkowa wieczność (Bielsko-Biała 2006), Holderlin maluje (2009). Jest także tłumaczem poezji czeskiej i słowackiej, wiele przekładów jego autorstwa ukazało się w kwartalniku Pobocza, jest tez jednym z tłumaczy numeru czasopisma Protimluv przedrukowanego w Tekstualiach (nr 4 z 2011). Ostatnio Instytut Mikołowski wydał tom wierszy Petra Hruski, Mieszkalne niepokoje (2011) w tłumaczeniu Nastulczyka.

O poezji Franciszka Nastulczyka napisał Grzegorz Kociuba:
Nie ulega kwestii, że dla autora Przypadkowej wieczności wiersz jest zawsze służebny wobec: egzystencji, rzeczywistości, życia. Poezja Nastulczyka nie żywi się sobą, nie sprowadza się do językowej gry, nie stawia przede wszystkim na formalną czy semantyczną wynalazczość. Ta poezja czerpie inspiracje i energie z tego, co poza nią, a co określamy mianem: bycia, dziania się, wydarzania się. Plastyczność i obrazowość tej poezji świadczą o jej realizmie; pasji tropienia i nazywania tego, co istnieje, nie zaś wymyślania 'sztucznych rajów', 'nowych światów' .

Wiersze Nastulczyka wynikają z osobistego doświadczenia i przeżywania. Często skondensowane w formie, odsyłają do kwestii uniwersalnych a jednocześnie bliskich odbiorcy.

Spotkanie z naszym gościem poprzedzi wprowadzenie Jerzego Marka.

Bohumil Hrabal - plebejusz i filozof (godz.12.30)

Jerzy Marek będzie też w piątek mówił o Bohumilu Hrabalu - bez wątpienia jednym z największych prozaików czeskich. Już tytuł wykładu sygnalizuje, iż pozostawać będziemy w sferze znaczeń przeciwstawnych - o czym tak często mowa podczas spotkań naszego cyklu. Mimo dużej popularności utworów pisarza, często akcentuje się przede wszystkim humor obecny w jego prozie, w mniejszym stopniu dostrzega się natomiast głębokie refleksje egzystencjalne, specyficzne podejście do siebie samego jako człowieka, do świata, jako jedynej areny, na której przychodzi nam występować. W prozie Hrabala te dwa pierwiastki: plebejski i filozoficzny pozostają ze sobą ściśle splecione. Łączy się w nich poczucie piękna życia z goryczą i przeświadczeniem o nieodłącznie towarzyszącym mu bólu.

Hrabal jest autorem kilkudziesięciu powieści i opowiadań. Do najbardziej znanych utworów pisarza należą: Obsługiwałem angielskiego króla, Pociągi pod specjalnym nadzorem, Zbyt głośna samotność, Postrzyżyny, Taka piękna żałoba, Sprzedam dom, w którym już nie chcę mieszkać, Bambino di Praga ... i wiele, wiele innych.

Jerzy Marek - współpomysłodawca i współorganizator cyklu Czuli barbarzyńcy, od lat pasjonuje się literaturą czeską. Jest polonistą. Pracuje w III LO im. Stefana Żeromskiego i w Kolegium Nauczycielskim Bielsku-Białej. Pisze artykuły i szkice dotyczące przede wszystkim polskiej i środkowoeuropejskiej literatury i eseistyki XX wieku. Publikował m. in. w Świecie i Słowie i Kontekstach Kultury.




O poezji, kulturze i Czechach...  10.04.2012

W najbliższą środę, 11 kwietnia naszym gościem będzie Jerzy Kronhold - urodzony w Cieszynie i przez całe życie z nim związany polski poeta, reżyser teatralny i działacz kultury. Z wykształcenia polonista (Uniwersytet Jagielloński), studiował też reżyserię dramatu w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie.

Współtworzył poetycki ruch Nowej Fali w Krakowie, w latach 1968-1975 należał do grupy poetyckiej "Teraz". Pracował również w Teatrze Śląskim im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach.

Znany jest - nie tylko w naszym regionie - jako pierwszy organizator Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego "Na Granicy" w Cieszynie (dzisiaj festiwal "Bez Granic"). W tym mieście na przełomie lat 80./ 90. prowadził antykwariat, miejsce literackich i kulturalnych dysput.

Jerzy Kronhold jest także aktywny w sferze życia społecznego i politycznego. W 1989 został członkiem-założycielem Solidarności Polsko-Czesko-Słowackiej. Był radnym Cieszyna i radnym pierwszej kadencji rady powiatu cieszyńskiego. W latach 1991-1995 i 2007-2011 sprawował urząd konsula generalnego RP w Ostrawie. Stąd też między innymi nasze zaproszenie do udziału w cyklu "Czuli barbarzyńcy"

Rozmawiać jednak będziemy nie tylko o Czechach - które Kronhold zna z racji miejsca zamieszkania, sprawowanych funkcji, ale i zaangażowania we wspomniane wyżej działania. Rozmawiać będziemy o poezji. Jest on bowiem autorem kilku tomików poetyckich. Opublikował m.in. zbiory: Samospalenie (1972), Baranek lawiny (1980), Oda do ognia (1982), Niż (1990), Wiek brązu (2000). W najbliższych dniach ukaże się najnowszy tom Epitafium dla Lucy (Wydawnictwo a5) - o wierszach zawartych w tym zbiorze także będziemy mówić. Autor przeczyta też kilka swoich najnowszych, niepublikowanych wierszy. Dla miłośników poezji jest to z pewnością interesująca okazja.

Poezja Kronholda nasycona jest konkretem codzienności, odkrywa jednak także głęboko smutne odwieczne refleksje człowieka, który uczestnicząc w swoim czasie historycznym, wyrastając z niego, nie przestaje jednocześnie być reprezentantem gatunku - dzieli pasje, rozterki i dramaty człowieka w ogóle. Poeta mówił o swoi związku z miejscem urodzenia:
   Bez wątpienia są miejsca na świecie starsze, sławniejsze, piękniejsze, ale tylko tu czuję się u siebie, choć nie zawsze dobrze, przeważnie okropnie.

Tego miejsca w kolejnych tomikach - w Niżu i Wieku brązu jest coraz więcej tej własnej przestrzeni, z której buduje się obraz świata, z której wychodzi się ku temu świata - i wraca. O tym ostatnim tomiku, opublikowanym po długiej przerwie, Piotr Matywiecki napisał:
Krytyka powitała ten jego powrót entuzjastycznie. Jest w jego książce piosenkowy ton nadawany przez czyste erotyki, nie skrywające miłosnej radości i miłosnego mroku. Widzę w nich piękny wpływ wielkiego czeskiego poety - noblisty Jaroslava Seiferta. Wspominam o tym, bo zdaje mi się, że swoisty "czeski" klimat bezpośrednich wzruszeń unosi się nad poezją Kronholda. Przykładem może być wiersz o Vladimirze Holanie - ciemnym poecie, który zaprzestał pisania po śmierci córki:
   bardzo ją kochał a kiedy
   umarła nie napisał już
   ani jednego wiersza
Ta wstrząsająca pointa - ludzkie i poetyckie credo! - tłumaczy też, dlaczego sam Kronhold tak rzadko publikuje: bo dla niego prawda uczucia i etyki ma prymat, a nie prawda literatury...
Poruszające są delikatne akcenty "lokalności" w wierszach tego poety. Chodzi tu o Śląsk Cieszyński i jego pejzaże, jego przyrodę, która niejako sama z siebie wysnuwa czułość (...)


Tak, w wierszach Kronholda, słowami się nie szafuje, wysnuwane z siebie oszczędnie, dają jednak przejmujący - indywidualny i poszczególny - obraz świata. Jak ten wiersz Obłoczek nad Czantorią:
   Obłoczek nad Czantorią
   jeden, jedyny.
   Paś się, paś, baranku!


Zapraszamy!



Zaprosiliśmy Was na czeski film...  4.04.2012

To określenie: czeski film jak wiadomo bynajmniej nie odnosi się do dorobku kinematografii naszych południowych sąsiadów. Funkcjonuje w polszczyźnie jako związek frazeologiczny i oznacza coś absurdalnego, sytuację w której nie wiadomo, o co chodzi. Zaczęto go używać po emisji w polskich kinach filmu czechosłowackiego Nikt nic nie wie w reżyserii Josefa Macha (1947). Była to dość prosta komedia, zyskała jednak u nas sporą popularność. Określenie to natomiast jest doskonałym przykładem stereotypu Czecha i czeskiej kultury funkcjonujących w polskiej świadomości. Tym sposobem jesteśmy znów przy podstawowym temacie naszego cyklu.

Rzecz jasna poniedziałkowa projekcja nie mogła być prezentacją popularnej czeskiej komedii, skoro naszym celem jest pokazywanie różnorodności i bogactwa kultury południowych sąsiadów. W poniedziałek zaproponowaliśmy Państwu wspólne oglądanie Roku diabła w reżyserii Petra Zelenki. W filmie tym jedną z głównych postaci (samego siebie poniekąd) gra Jaromir Nohavica, projekcja jest więc także wstępem do jego koncertu, który w ramach "Czułych barbarzyńców" odbędzie się 15 kwietnia w Klubie "Klimat".

Film został poprzedzony wprowadzeniem Jerzego Marka, który zarysował pokrótce kontekst filmu. Podkreślił znaczenie stereotypowego spojrzenia na całość dorobku kinematografii czechosłowackiej i czeskiej w powszechnym odbiorze sprowadzonej do niewyszukanych komedii z życia wziętych. Tłumacząc pochodzenie określenia czeski film Jerzy Marek przypomniał też czeskie seriale - poprzedników tak dziś popularnej telenoweli. Wymieniając takie tytuły jak: Szpital na peryferiach, Kobieta za ladą czy Pod jednym dachem wskazał na elementy stereotypu: sielankowa atmosfera, małe i miłe miasteczko, poczciwi i sympatyczni ludzie. Wszystko to ukazane w sposób zabawny, w niewyszukanie komicznych sytuacjach i przy pomocy dialogów eksponujących niemal rubaszny żart językowy. Wykreowanie takiego obrazu kinematografii czechosłowackiej przyczyniło się do tego, że dorobek światowej sławy reżyserów czeskich został w Polsce przysłonięty przez kino popularne. Jerzy Marek wymienił tu takich reżyserów jak Milos Forman, Ivan Paser, Věra Chytilova, Jiři Menzel, Jaroslav Papousek. Często dorobek czechosłowackiej i czeskiej kinematografii jest w Polsce zepchnięty do kin niszowych lub jeśli filmy te są pokazywane masowo, to zyskują w tłumaczeniu upraszczające tytuły (przykładem film Nestyda - w tłumaczeniu Do Czech razy sztuka). To zjawisko dodatkowo wzmacnia tendencje do spłyconego i powierzchownego odbioru. Tymczasem kino czeskie jest kinem mrocznym, pełnym tragizmu i dramatycznych napięć. Podejmuje tematy trudne i nie ogranicza się wcale do tematyki interesującej samych Czechów (jak często bywa u nas). Aleksander Kaczorowski zauważył podczas spotkania w ramach naszego cyklu, że właściwie klimat wielkiej czeskiej prozy z okresu lat 90. obecnie odnajdujemy w filmach właśnie. Jerzy Marek wymienił tu Jana Svěraka (Kola, Butelki zwrotne), Jana Hřebejka (Peliski, Musimy sobie pomagać ) i ponownie Jiřego Menzla (Obsługiwałem angielskiego króla).

Petr Zelenka (ur. 1967) należy do tych twórców, których filmy wymagają szczególnego namysłu. W Polsce są dostępne jego obrazy: Guzikowcy Opowieść o zwyczajnym szaleństwie, Bracia Karamazow. Jest także autorem scenariusza do filmu Samotni w reżyserii Davida Ondřička. Rok diabła został nakręcony w 2002 roku i jest stylizowany na dokument. Pojawiają się tu autentyczne postacie - obok Nohavicy także Karel Plihal, Franta Černy czy zespół Čechomor - oraz wątki znane z biografii Nohavicy. Jednak całość nie pozostawia możliwości dosłownej interpretacji fabuły. To opowieść zmetaforyzowana i wieloznaczna - czego dowiodły również nasze rozmowy po projekcji. Traktuje o współczesnych mediach, które drapieżnie naruszają prywatność, manipulują opinią publiczną i stanowią siłę tyleż potężną, co destrukcyjną. To także opowieść o alkoholizmie, o ekshibicjonizmie i milczeniu. Jednak - jak podkreślił Jerzy Marek - to także dokument metafizyczny, moralitet i artystyczna interpretacja wątku faustycznego. Tę wielość możliwości i oksymoroniczność tak charakterystyczną dla współczesnej wielkiej kultury czeskiej wyraża podtytuł filmu: Smutna komedia o aniołach sugerując, że w świecie chaosu i rozpadu poszukujemy metafizycznego porządku w trudnych do przewidzenia konfiguracjach.

Naszym zamierzeniem było sprowokowanie dyskusji - przez projekcję Roku diabła - o tym co widzimy w czeskim filmie a czym on naprawdę jest? Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy zabrali głos po projekcji! Być może warto byłoby takich pokazów zorganizować więcej. Jeśli macie Państwo na to ochotę, napiszcie na adres czesi@kn.edu.pl lub na FB (Czuli barbarzyńcy)




O buchtach, karpiach i językoznawczych zawiłościach z Robertem Makłowiczem.  29.03.2012

Spotkanie z Robertem Makłowiczem poświęcone było tematyce kulinarnej, choć - jak zastrzegł nasz Gość - nie tylko! Wiadomo bowiem, że kuchnia odzwierciedla rozmaite zjawiska o charakterze historycznym i kulturowym. Znany publicysta, autor kilku książek i wielu felietonów, miłośnik kuchni i podróży odbywanych w poszukiwaniu smaków, w ramach naszego cyklu wygłosił wykład: Buchten mit Powidl - czyli co Austria zawdzięcza Czechom?

Swoją opowieść rozpoczął od wytłumaczenia nazwy użytej w tytule spotkania wskazując jej specyficzny z językoznawczego punktu widzenia charakter - niemieckie brzmienie czeskich słów. Nazwy tego rodzaju odzwierciedlają relacje i wzajemne wpływy poszczególnych kuchni różnych nacji. Związki te nie są przypadkowe. Czeskie nazwy potraw pojawiły się w Austrii wraz z czeskimi niańkami, uważanymi za wzór doskonałej opieki nad dzieckiem. Nianie te oprócz tego, że zajęły się potomstwem poddanych Cesarza, wprowadzały także do austriackich domów jedzenie i kulinarne zwyczaje ze swych rodzinnych stron. Buchtę pochodzi od czeskiej buchtičky a swojsko brzmiące Powidl oznacza rzecz jasna povidla. Makłowicz podał kilka jeszcze przykładów nazw potraw, w których ujawnia się wpływ czeski. Najważniejsze jednak chyba, by postrzegać te wpływy na tle przemian historyczno-obyczajowych.

Ciekawe, że nazwa potrawy może nam uświadamiać, jak trudne czasem jest ustalenie kanonu kuchni narodowej. Autor CK kuchni podkreślał, że używając nazw i przyporządkowań narodowych (kuchnia czeska, węgierska itp.) posługujemy się kategoriami odwołującymi się do współczesnej geografii politycznej, a tymczasem gusty i zwyczaje kulinarne kształtowały się w innych warunkach, poszczególne potrawy wymyślano nie bacząc na narodowe przyporządkowania, miały one raczej charakter regionalny. Najlepszym tego przykładem jest aktualny spór o polskie czy słowackie prawo do oscypka. Tymczasem ser ten jest produktem górali wołoskich, którzy przebywali w rejonie Karpat i to od nich miejscowa ludność przejęła metody wytwarzania oscypka. Wpływy te pozostały także w języku, przykładem choćby słowo bryndza pochodzące z języka wołoskiego - dziś w języku rumuńskim branză oznacza ser.

Robert Makłowicz sporo uwagi poświęcił uwarunkowaniom kształtu współczesnej polskiej i czeskiej kuchni. Podkreślił na przykład fakt, o którym kilkakrotnie była już mowa na spotkaniach z naszymi gośćmi - kultura czeska wyrosła na bazie kultury plebejskiej i mieszczańskiej, co skutkowało obecnością wielu potraw mącznych lub ziemniaczanych. Natomiast w Polsce przed II wojną światową żywe były tradycje szlacheckie - także w odniesieniu do stołu. Wśród przepisów podawanych przez Lucynę Ćwierczakiewiczowa, autorkę najpopularniejszej polskiej książki kucharskiej - wiele jest takich, które wykorzystują egzotyczne dziś dla nas składniki: żaby, homary, ostrygi. Za życia autorki, czyli w wieku XIX w Polsce nie było to szczytem ekstrawagancji. Stąd też zmiana w obyczajach kulinarnych, która nastąpiła w okresie PRL-u była znacznie bardziej drastyczna niż u naszych południowych sąsiadów.

Ciekawe spostrzeżenia dotyczyły porównań kuchni polskiej i czeskiej. Na przykład w polskiej tradycji karp uważany jest za potrawę symbolizująca nasze narodowe upodobania, gdy tymczasem na co dzień nie jada się potraw z tej ryby. U Czechów przeciwnie - zarówno w jadłospisach restauracji, jak i w domach karp jest przyrządzany znacznie częściej.

Była oczywiście mowa także o stereotypach - tym razem związanych ze skojarzeniami kulinarnymi. Polak łączy przede wszystkim Czecha z knedlikami i piwem. Makłowicz pokazywał, że tradycje czeskie są znacznie bardziej bogate. Podkreślił jednak, iż w naszym rejonie, ze względu na bliskie sąsiedztwo, stereotyp ten powinien być znacznie słabszy niż na przykład na północy Polski. Mówił też o tradycjach winiarskich Moraw, o winach regionu Mikulova, które my Polacy ciągle zbyt mało doceniamy.

Konkluzje naszego spotkania można zawrzeć w stwierdzeniu, że w myśleniu o kuchni także należy wystrzegać się łatwych schematów, a znajomość kulinarnych obyczajów może być fascynującym wstępem do poznania kultury, uwarunkowań historycznych i obyczajowych naszej części Europy. Części niekoniecznie postrzeganej przez pryzmat obecnych podziałów geopolitycznych, a raczej ze świadomością, że podziały te i kategorie są złudne i nietrwałe oraz zacierają złożoność zjawisk związanych z bogactwem naszych wzajemnych relacji.

Galeria zdjęć ze spotkania



Czas na Roberta Makłowicza  26.03.2012

W tym tygodniu naszym gościem będzie Robert Makłowicz. Znany publicysta, autor kilku książek i wielu felietonów, miłośnik kuchni i (nie tylko) kulinarnych podróży... W ramach naszego cyklu w najbliższy czwartek, 27 marca o godz. 17.00 będzie mówił o: Buchten mit Powidl - czyli co Austria zawdzięcza Czechom?

Robert Makłowicz będzie mówił o tym, jak kształtowały się gusty kulinarne w Europie Środkowej, o czynnikach i uwarunkowaniach historycznych, które na to wpływały. Powie też o zmianach, jakie zachodziły w kuchniach krajów naszego regionu, o potrawach zapomnianych u jednych i do dziś popularnych u innych. Zapewne mnie zabraknie również anegdot - o gotowaniu, o jedzeniu, o ludziach czyli... o życiu :)

Robert Makłowicz jest krakowianinem, ale jego korzenie sięgają co najmniej kilku tradycji: ukraińskich, ormiańskich, węgierskich i austriackich. Studiował prawo i historię na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Publikował w Gazecie Wyborczej i w tygodnikach: Wprost, Newsweek Polska, Przekrój. Prowadził cykliczne programy telewizyjne, m.in. Podróże kulinarne Roberta Makłowicza i Makłowicz w podróży.

Jego książki: C.K. Kuchnia (1995), Listy pieczętowane sosem, czyli gdzie karmią najlepiej w Polsce (2001) (współautor z Piotrem Bikontem), Zjeść Kraków. Przewodnik subiektywny (2001) (współautor ze Stanisławem Mancewiczem), Dialogi języka z podniebieniem (2003) (współautor z Piotrem Bikontem), Podróże kulinarne Roberta Makłowicza. Smak Węgier (2006), Stół z niepowyłamywanymi nogami (2007) (współautor z Piotrem Bikontem), Fuzja Smaków. Podróże kulinarne Roberta Makłowicza (2007), Cafe Museum (2010) (Nagroda Literacka Srebrny Kałamarz im. Hermenegildy Kociubińskiej).

Polecamy strony Roberta Makłowicza:
  • www.maklowicz.pl
  • www.tvp.pl/styl-zycia/kuchnia/maklowicz-w-podrozy


    Z Mariuszem Suroszem o zakrętach czeskiej historii  24.03.2012

    Z autorem Pepików postanowiliśmy porozmawiać o historycznych aspektach polsko-czeskich relacji. Spotkanie zatytułowane: Czeskie kapitulacje? Prawdy i mity o 1938, 1948 i 1968... zgromadziło sporą ilość słuchaczy. Jerzy Marek zaczął od pytania, które pojawia się często podczas rozmów w naszym cyklu: o stereotypy w Polskim postrzeganiu Czechów. Tym razem jednak przywołaliśmy nie postać Szwejka a Heleny Vondračkovej i Krecika - bohatera bajek dla dzieci. Wbrew pozorom fenomen trwania tych symboli w świadomości Polaków jest jak najbardziej poważnym zagadnieniem. O ile jednak fascynacja czeskimi filmami animowanymi jest zrozumiała, o tyle utożsamianie kultury Czechów z popularną piosenką lat siedemdziesiątych sprzyja niebezpiecznym uproszczeniom.

    Temat naszego spotkania w sposób naturalny wyznaczył kolejne etapy rozmowy: zapytaliśmy, kiedy właściwie nastąpił początek II wojny światowej. Oczywiście dla Czechów był to marzec 1939 roku, kiedy Hitler przekształcił okrojone wcześniej terytorium państwa w Protektorat Czech i Moraw. Mariusz Surosz podkreślił, że nasze krytyczne oceny tych wydarzeń nie uwzględniają najistotniejszych okoliczności, bowiem prezydent Edvard Benes nie miał właściwie możliwości wyboru nie chcąc skazać swego narodu na rzeź. Nie mógł liczyć na pomoc Wielkiej Brytanii i Francji, ponieważ państwa te już wcześniej oddały Hitlerowi Kraj Sudecki. Trzeba jednak przyznać, że z polskiego punktu widzenia opór Czechosłowaków byłby istotnym czynnikiem osłabiającym Hitlera przed wojną z Polską. Trudna jest też ocena władz Protektoratu oskarżanych o kolaborację. Zapomina się, że postępowanie Emila Hachy czy Aloisa Eliasa było po prostu pragmatyczne a podczas okupacji hitlerowskiej starali się oni uczynić jak najwięcej dla swoich rodaków.

    Rok 1948 - czyli przejęcie władzy przez komunistów w Czechosłowacji także odbywało się w innych warunkach niż w Polsce, ponieważ komuniści podczas wojny stanowili tam poważny ośrodek ruchu oporu, stąd później wyborcze zwycięstwo. Władza komunistów była efektem wyboru, nie została narzucona całkowicie z zewnątrz. Surosz wspomniał też o Janie Masaryku, jego działaniach politycznych i życiu prywatnym. Jan Masaryk nie odziedziczył charakteru ani talentu dyplomatycznego po ojcu, mimo dobrych może intencji nie odegrał istotnej roli w krótkim okresie powojennego istnienia Trzeciej republiki Czecho-Słowackiej. Jednak jego śmierć urasta do rangi symbolu - jest końcem powojennej demokracji w Czechosłowacji. Zapytany o porównanie postaci Bolesława Bieruta i Klementa Gottwalda Mariusz Surosz mówił o znacznym podobieństwie zarówno ich działań jak i roli, jaką odegrali. Określił ich mianem typowych komunistycznych aparatczyków. Wskazał jednak, że mimo wszystko inny był stosunek do obu przywódców w ich własnych krajach, bowiem Gottwald doczekał się mauzoleum, w którym można było oglądać jego zwłoki jeszcze przez długie lata po śmierci, a ciało komunistycznego prezydenta było poddawane codziennie specjalnym zabiegom utrzymującym je w dobrej formie. Dłużej też niż u nas trwał okres stalinizmu w Czechosłowacji - aż do roku 1963.

    Okres Praskiej Wiosny to czas, który budzi wśród Polaków pozytywne odczucia - solidarności z Czechosłowakami. Mariusz Surosz mówił o rozwoju kultury w tym okresie, stwierdzając przy tym, że - inaczej niż w Polsce - kulturze czeskiej służył okres poszerzenia ram wolności i i zmniejszenia nacisku władzy. Szczególnie podkreślał dokonania ówczesnej kinematografii. Porównał też atmosferę tego czasu do polskiego karnawału Solidarności. Oczywiście musiał się przy tej okazji pojawić również temat udziału polskich wojsk w interwencji w Czechosłowacji - powróciły zresztą te kwestie w pytaniach zadawanych z sali przez uczestników spotkania. Według Surosza Czesi dziś nie mają pretensji do Polaków - rozumieją bowiem, że decyzje nie zapadały w Warszawie i często dodają, że gdyby im kazano interweniować w roku 1980, to pewnie też musieliby to zrobić. Nie znaczy to jednak, że należy całkowicie usprawiedliwiać ówczesne działania Polski oraz zachowania naszych żołnierzy.

    Pytaliśmy również o sprawy mniej związane z historią. Mariusz Surosz mówił o szczególnie mu bliskich bohaterach jego książki, między innymi o aktorce Vlaście Chramostovej, z którą spotkał się osobiście i którą bardzo polubił. Pytany o swoje zamierzenia w najbliższej przyszłości, wspomniał o planach pozostania w Pradze na dłużej oraz o pracy nad kolejną książką, również dotyczącą tematów związanych z Czechami. Wymienił też przy okazji tytuł - ważnego jego zdaniem filmu - Protektor (w reżyserii Marka Najbrta), który powstał w 2009 roku i opowiada o wydarzeniach II wojny światowej w Czechosłowacji.

    Rozmowę z naszym Gościem można podsumować stwierdzeniem, że dwudziestowieczna historia Czechów wymaga zapewne lepszego poznania a opinie o postawach naszych południowych sąsiadów powinniśmy weryfikować w oparciu o rzetelną analizę faktów i okoliczności.


    W piątek spotkanie z Mariuszem Suroszem!  21.03.2012

    Już w najbliższy piątek, 23 marca godz. 13.00 z Mariuszem Suroszem rozmawiać będą Dorota Siwor i Jerzy Marek. Spotkanie zatytułowane: Czeskie kapitulacje? Prawdy i mity o 1938, 1948 i 1968... Poświęcone będzie przede wszystkim historycznym aspektom polsko-czeskich relacji. Wraz z naszym Gościem chcielibyśmy się zająć kluczowymi w XX wieku wydarzeniami z historii Czech, tropić mniej znane fakty, przyczyny oraz konsekwencje zdarzeń.

    Mariusz Surosz - polski dziennikarz i eseista. Urodził się w Świnoujściu. Przez lata jednak związany był z Krakowem. Ukończył studia historyczne i filozoficzne. W 2011 roku przeprowadził się do Pragi. Pracował w kilku wydawnictwach, był też rzecznikiem prasowym MKS Cracovia. Swoje teksty ogłaszał m.in. w "Dzienniku Polskim, "Gazecie Wyborczej", "Newsweeku Polska", "Polityce" i "Tygodniku Powszechnym". Debiutem książkowym Surosza jest zbiór esejów Pepiki. Dramatyczne stulecie Czechów (Warszawa 2010, W.A.B.). Eseje poświęcone są ważnym postaciom historii, nauki i kultury czeskiej (przede wszystkim) i słowackiej XX w., m.in. Vlaście Chramostovej, Klementowi Gottwaldowi, Miladzie Horakovej, Milenie Jesenskiej, Frantiskowi Krieglowi, Janowi Masarykowi, Janowi Patočce, Jaroslavowi Seifertowi, Milanowi Rastislavowi Stefanikowi. W 2011 książka ukazała się w przekładzie czeskim: Pepici. Dramaticke stoleti Čechů, Praha, Plus i była nominowana do prestiżowej nagrody Cesky bestseller 2011 w kategorii .

    Autor Pepików jawi się przede wszystkim jako gorący zwolennik poszerzania naszej wiedzy o południowych sąsiadach. Dostrzega jak naskórkowy bywa dotychczasowy ogląd, bez względu na to, czy o Czechach mówimy z sympatią, czy z pobłażaniem. Jego eseje ujmują odbiorcę próbą ukazywania znanych postaci w ludzkim, pełnowymiarowym świetle, czego szczególnym przykładem szkic o Milenie Jesenskiej. Surosz nie szuka sensacji, nie rozlicza, nie ocenia. Uważnie podąża za swymi bohaterami, pokazuje ich czytelnikowi dbając przede wszystkim o wielowymiarowość obrazu. Wielu z nich, znanych Polakom głównie z nazwiska, odzyskuje w naszych oczach indywidualną historię.

    Zapraszamy serdecznie na piątkowe spotkanie - wierzymy, że będzie okazją do sporu, dyskusji, weryfikowania poglądów....


    O Szwejku, Polakach i Czechach...  21.03.2012

    Gość naszego cyklu, Antoni Kroh, kilka lat temu odważył się podjąć zadania dość ryzykownego - przetłumaczył na nowo powieść Jaroslava Haska zadomowioną już w świadomości kilku pokoleń polskich czytelników. Postać Szwejka na lata stała się synonimem Czecha i źródłem stereotypu w naszym polskim widzeniu południowych sąsiadów. Antoni Kroh poruszył ten temat w swojej książce w 1992 roku zatytułowanej O Szwejku i o nas. Podczas wykładu: Losy dobrego żołnierza Szwejka - kontekst społeczny i polityczny, wygłoszonego w Kolegium Nauczycielskim do zagadnień tych powrócił.

    Punktem wyjścia stały się rozważania dotyczące historiozofii czeskiej i polskiej. Kroh wskazał - nie zawsze oczywiste dla Polaków - różnice w pojmowaniu pojęć narodowości i tożsamości. Uświadomienie sobie odmienności w funkcjonowania języka narodowego (np. status języka niemieckiego i czeskiego w odróżnieniu od polskiego a języków zaborców), granic, kultury pozwala lepiej rozumieć okoliczności kształtowania państwa i narodu. Trudno czasem zdać sobie sprawę z tych uwarunkowań - przykład przywołany przez Antoniego Kroha dobrze to ilustruje. W miejscu bitwy pod Białą Górą - jednego z najważniejszych zdarzeń w historii Czech - znajduje się pomnik ofiar upamiętniający klęskę, a jednocześnie kościołek pod wezwaniem Matki Boskiej Białogórskiej wystawiony w podzięce za łaskę zwycięstwa. Brak jednoznaczności identyfikacji narodowych jest dla Polaków problemem, ponieważ w naszej świadomości dominuje model mononarodowy, choć przecież przeszłość Rzeczpospolitej bywała bardziej skomplikowana.

    Antoni Kroh mówił też o różnicach w naszym dochodzeniu do niepodległości, co zdecydowanie wpływa na sposób pojmowania tożsamości narodowej. Tu poruszył też kwestie plebejskości kultury czeskiej i polskiej tradycji szlacheckiej - co, jak pamiętamy, było też przedmiotem rozważań Aleksandra Kaczorowskiego.

    Te uwarunkowania społeczno - polityczne stały się tłem konfliktów polsko-czeskich w okresie dwudziestolecia międzywojennego, co z kolei znacząco wpłynęło na ukształtowanie się stereotypu Czecha w świadomości Polaków. Powieść o Szwejku powstała właściwie przypadkowo - pomysł przyszedł do głowy Jaroslavowi Haskowi w gospodzie przy piwie. Początkowo pisana na bieżąco, z rozdziału na rozdział, ukazywała się w formie broszurowej, jako zeszyty humorystyczne. Książka nie miała redaktora, wiele w niej było błędów merytorycznych, nikt się bowiem wówczas nie spodziewał, że stanie się ona najbardziej na świecie znaną powieścią czeską. Antoni Kroh podkreślił nowatorstwo formy opowieści o Szwejku - jest to bowiem pierwsza epopeja napisana jak felieton. Język powieści nie jest odmianą języka literackiego a raczej jego wariantem gminnym, pełnym nieścisłości, leksykalnych potocyzmów. Jednak wydaje się, że te właśnie cechy powieści stały się integralnym czynnikiem decydującym później o jej popularności, choć zapewne nie cieszyły czeskiej inteligencji. Niezaprzeczalnie jednak Hasek opowieścią o Szwejku wkroczył w sam środek palących problemów ówczesnej czeskiej polityki. Jednocześnie postać dobrego żołnierza trwale związała się w polskiej świadomości z atmosferą relacji polsko - czeskich tego czasu. Napięcia i uprzedzenia wzajemne spowodowały, że w Szwejku widziano przede wszystkim przykład zachowawczego tchórza, lawiranta, który nie ma żadnego moralnego kręgosłupa i kieruje się negatywnie przez nas odbieranym pragmatyzmem. Dodatkową rolę odegrał język pierwszego polskiego przekładu. Użycie już w tytule określenia "wojak" spowodowało pewną familiarność w stosunku do Szwejka, nieuzasadnioną z punktu widzenia języka oryginału, ponieważ w języku czeskim "wojak" oznacza "żołnierz" i nie ma nacechowania emocjonalnego. Również określenie "przygody" nie odpowiada w pełni sensowi słowa użytego przez Haska - według Antoniego Kroha wprowadza bowiem aspekt awanturniczy i obniża wagę opisywanych zdarzeń, co nie było zamierzeniem autora powieści. A więc "losy" i "żołnierz" zamiast "przygody" i "wojak" - zdają się bardziej odzwierciedlać charakter postaci oraz sens fabuły, w której to my chcemy odczytywać potwierdzenie narodowego stereotypu Czecha. Polskie odczytanie postawy Szwejka nie uwzględnia interesów politycznych Czechów, jest spojrzeniem z naszej, polskiej perspektywy. Dlatego też warto przywołać radę autora książki O Szwejku i nas, który powiedział, że trzeba czasem wyjść z własnego domu po to, by spojrzeć na niego oczami sąsiadów. W takim patrzeniu z zewnątrz pomóc mogą - mamy nadzieję - także spotkania odbywające się w ramach naszego cyklu.

    Wykład Antoniego Kroha - niezwykle przystępny i przejrzysty pozwolił poszerzyć ogląd relacji polsko - czeskich, przede wszystkim uświadomił zaś jak często postrzegamy fakty w sposób jednostronny, jak błędne budujemy na tej podstawie teorie. Opowieść wypełniona była przykładami, anegdotami i epizodami własnego życia, wzbudziła żywe zainteresowanie, co wyraziło się w licznych pytaniach zadanych po wykładzie. Najwyraźniej rozmowa o Czechach i Polakach jest dziś dla wielu zajmująca i potrzebna.

    Zobacz galerię zdjęć z wykładu.



    Wtorkowe spotkanie z Antonim Krohem  15.03.2012

    Zgodnie z planami przed nami kolejne wydarzenie w ramach naszego cyklu. 20 marca o godz. 17.00 wykład zatytułowany Losy dobrego żołnierza Szwejka - kontekst społeczny i polityczny wygłosi Antoni Kroh.

    Zajęcia i pasje naszego Gościa są rozliczne. Antoni Kroh znany jest jako pisarz, etnograf, historyk kultury, tłumacz, leksykograf, miłośnik Tatr i góralszczyzny. Współpracuje z kwartalnikiem Instytutu Sztuki PAN "Polska Sztuka Ludowa - Konteksty".
    Choć urodzony w Warszawie, dzieciństwo spędził w Bukowinie Tatrzańskiej we wczesnych latach powojennych. Temu zapewne okresowi zawdzięczać należy późniejsze zainteresowanie kulturą Podhala. Z regionem tym związał swoje życie zawodowe. Po ukończeniu studiów etnograficznych na Uniwersytecie Warszawskim, w połowie lat sześćdziesiątych, Kroh zamieszkał w Zakopanem i pracował w Muzeum Tatrzańskim. W 1972 sprowadził się do Nowego Sącza. Pierwszą jego publikacją była Współczesna rzeźba ludowa Karpat Polskich (1979). Jednak szczególnie znaną stała się książka Sklep potrzeb kulturalnych wydana po raz pierwszy w 1999, a później kilkakrotnie wznawiana. Autobiograficzne szkice były nie tylko sukcesem wydawniczym, ale wzbudziły dyskusję wokół tego szczególnego regionu często mitologizowanego. Właśnie próba zmierzenia się z mitami góralszczyzny wydaje się szczególnie interesująca.
    Kolejną publikacją związaną z regionem Podhala - o innym jednak już charakterze niż Sklep potrzeb kulturalnych - była pozycja wydana w serii Wydawnictwa Dolnośląskiego "A to Polska właśnie" Tatry i Podhale (2002). Antoni Kroh interesował się kulturą małych społeczności Karpat. Przygotował między innymi wystawy: "Łemkowie" i "Spisz" (wspólnie z Barbarą Magierową).
    Natomiast do wątków autobiograficznych powróci jeszcze Antoni Kroh w Starorzeczach (2010) - książce poświęconej życiu w PRL-u, własnemu, ale i całego kręgu ludzi wyrosłych i ukształtowanych w innej zupełnie tradycji.

    Temat wykładu w ramach cyklu "Czuli barbarzyńcy" wiąże się z innym kręgiem zainteresowań, równie od wielu lat wyraźnym w działaniach Antoniego Kroha. Są one związane z historia i kulturą Czech, a znalazły swój wyraz najpierw w działalności przekładowej - tłumaczył bowiem prozę czeską i słowacką. Jednak faktem najważniejszym z punktu widzenia tematyki naszego cyklu jest zainteresowanie postacią Szwejka. Antoni Kroh brał istotny udział w dyskusji nad nowym przekładem znanej powszechnie książki Jaroslava Haska o postaci, która na lata stała się w wielu krajach synonimem Czecha i źródłem stereotypu, także w naszym polskim widzeniu południowych sąsiadów. Przekładu dokonał Antoni Kroh w 2009 roku tytułując powieść Losy dobrego żołnierza Szwejka czasu wojny światowej. Z autorem Szwejka związane są dwie inne publikacje Kroha: tłumaczenie zbioru anegdot Radka Pytlika Nasz przyjaciel Haszek (1984) oraz wybór Myśli Haska (1985).

    Jednak szczególnie ważną książką jest zbiór esejów O Szwejku i o nas z 1992 roku. Wychodząc od postaci Szwejka - niekoniecznie tylko jako bohatera literackiego, raczej jako symbolu - pisze o Czechach, o faktach bardziej lub mniej znanych z ich historii, o zdarzeniach zabawnych, anegdotycznych, ale i jak najbardziej poważnych. Pisze z humorem, zajmująco, ale przede wszystkim z niezwykłym zainteresowaniem i zaangażowaniem, mając na uwadze przez cały czas także polsko-czeskie relacje, zafałszowania, podobieństwa i różnice - czyli to wszystko, co zainspirowało nas do podjęcia tego tematu.

    Antoni Kroh jest także autorem przewodnika po Pradze (2007), w którym oprócz informacji o znanych miejscach znalazły się ciekawostki, historie ważne albo zabawne, składające się na portret miasta, które autor darzy wielką sympatią.

    Z ogromną ciekawością czekamy na wykład Antoniego Kroha i serdecznie zapraszamy wszystkich!


    Cykl "Czuli barbarzyńcy" rozpoczęty  7.06.2012

    We wtorkowe popołudnie w Kolegium Nauczycielskim zgromadziło się całkiem spore grono miłośników czeskiej literatury i kultury. Zgodnie z zapowiedziami inaugurację naszych spotkań stanowiła rozmowa Jerzego Marka i Doroty Siwor z Aleksandrem Kaczorowskim, która wprowadziła nas w różnorodną problematykę cyklu. Choć spotkanie miało dotyczyć literatury, w tle rzecz jasna pojawiła się historia, polityka, kultura i zagadnienia związane z językiem.

    Jerzy Marek pytał autora Praskiego elementarza o porównanie trzeciej fali zainteresowania Czechami, której świadkami jesteśmy w ostatnich latach, z tymi wcześniejszymi, z lat sześćdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku. Przy tej okazji pojawiły się - co oczywiste - nazwiska Milana Kundery i Bohumila Hrabala. Kaczorowski opowiadał o początkach swoich "czeskich" fascynacji, o podróży do Pragi w latach 90-tych. Wskazał przede wszystkim różnice wynikające z okoliczności, kontekstu, w którym Polacy przełamują obojętność wobec swych południowych sąsiadów. Według Kaczorowskiego bez wątpienia obecna fala popularności Czechów wśród Polaków wynika z zainteresowania książkami Mariusza Szczygła. Tyle, że dziś mniej czytamy Czechów, mniej interesujemy się literaturą i kulturą a w większym stopniu ciekawią nas sami Czesi, nietypowe (?) biografie poszczególne. Można tu mówić o co najmniej dwóch aspektach tej popularności. Z jednej strony pozostaje ona na poziomie masowym - wynika z pragnienia odnajdywania u sąsiadów tego, czego brakuje nam samym: rubasznego humoru, pragmatycznego stosunku do rzeczywistości, unikania patosu i heroizmu.... Jak powiedział Aleksander Kaczorowski - potrzebujemy antydepresantów, heroizmu i tragizmu mamy dosyć w naszej literaturze. Jednak z drugiej strony ten powierzchowny obraz Czechów wynika raczej z naszych specyficznych oczekiwań wobec ich literatury i filmów niż z tego, co jest istotą twórczości czy myśli czeskiej. Padły tu nazwiska Jana Patočki oraz Vaclava Havla - najważniejszych nieprzeczytanych w Polsce Czechów. Bardzo ciekawa była konstatacja autora Europy z płaskostopiem dotycząca nikłej wśród Polaków znajomości szkiców czy myśli czeskiego dysydenta a później Prezydenta, który był przecież przede wszystkim wybitnym twórcą. Skłonność wielu polskich polityków do manifestowania swojej z nim znajomości nie przekłada się na refleksję prowadzoną tropem autora Siły bezsilnych.

    Konkluzją - wyrażoną już po spotkaniu - było stwierdzenie naszego Gościa, iż klimat czeskiej literatury, który uwodził nas w latach 80. i 90. obserwujemy dziś raczej w kinie, zwłaszcza w filmach Petra Zelenki. Dzisiejsze natomiast zainteresowanie może zdaniem Kaczorowskiego zaowocować zmianami w relacjach polsko-czeskich, które wykraczać będą poza poziom kultury masowej, poza związki intelektualno-literackie, a przejdą w sferę współpracy ekonomicznej i politycznej. Na potwierdzenie tych przewidywań przyjdzie nam jednak jeszcze poczekać.

    Autor Gry w życie mówił też o zmianach w swoim postrzeganiu wielkich pisarzy czeskich, o ponownym zainteresowaniu zaniechanym nieco kiedyś Kunderą, o słabszych książkach Hrabala. Nie zdążyliśmy porozmawiać o Josefie Skvoreckim, a o prozie Oty Pavla udało nam się zaledwie wspomnieć, uzyskaliśmy jednak obietnicę korespondencyjnej wymiany myśli, której efekty z całą pewnością udostępnimy na naszej stronie.

    Sporo uwagi nasz Gość poświęcił odmiennemu stosunkowi Polaków i Czechów do własnej przeszłości. Zwrócił uwagę na to, że Czesi eksponują swoje plebejskie pochodzenie (jako narodu). Polacy wypierają się chłopskości, choć znaczna cześć dzisiejszej populacji Polski ma takie właśnie korzenie. Większość z nas aspiruje do spadku po tradycji szlacheckiej, co skutkuje nieuzasadnionym zadęciem. Ta właśnie nasza cecha narodowa śmieszy Czechów szczególnie. Wspominał zresztą o tym rozmówca Kaczorowskiego Jan Vladislav w Europie z płaskostopiem. Zaprzeczeniem tej tendencji jest najnowsza książka naszego Gościa - Ballada o kapciach, w której eksploruje własną, indywidualną przeszłość, przywołuje to, co pamięta i czego pamiętać nie może, a odtwarza jedynie z opowieści, okruchów wspomnień bliskich, w oparciu o wiedzę historyczną czy socjologiczną. Choć książka ta nie podejmuje "czeskich" tematów, wyrasta jednak z wcześniejszych doświadczeń autora.

    Rozmowa z pewnością nie wyczerpała możliwych tematów, z poczuciem niedosytu pozostali pytający: Jerzy Marek i Dorota Siwor mając jednak nadzieję, że niedopowiedziane znajdzie jednak jeszcze swe miejsce w kolejnych naszych spotkaniach.

    Serdecznie dziękujemy wszystkim uczestnikom spotkania, zwłaszcza licznie przybyłym licealistom z II i III LO w Bielsku-Białej oraz absolwentom Kolegium i gorąco zapraszamy na kolejne imprezy w ramach cyklu!


    Barbarzyńcy w gospodzie  5.06.2012

    Już jutro (6. marca) "Barbarzyńcy w gospodzie"! Spotkanie z Aleksandrem Kaczorowskim inaugurujące cykl "Czuli barbarzyńcy".

    Aleksander Kaczorowski jest tłumaczem, eseistą i dziennikarzem. Studiował socjologię w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, a następnie slawistykę w Instytucie Slawistyki UW (ukończone w 1998). Pracował w Gazecie Wyborczej, tygodnikach Newsweek Polska, Polityka i Forum.

    Jego zainteresowanie Czechami przybrało różne formy. Zaczął od tłumaczeń. Przełożył między innymi książki Bohumila Hrabala (Czuły barbarzyńca 1997, Piękna rupieciarnia 2006) oraz Josefa Skvorecky'ego (Przypadki niefortunnego saksofonisty tenorowego 1999) i Egona Bondy'ego (Noga świętego Patryka 1995). Jednak książką szczególnie ważną stał się zbiór esejów Praski elementarz (Czarne 2001). Kaczorowski opowiada tam o ludziach, najczęściej pisarzach, dla których Praga była miejscem ważnym - albo którzy stali się ważni dla jego Pragi. Szuka podobieństw losów, splotów okoliczności, przede wszystkim zaś pisze z uwagą, przygląda się swoim bohaterom próbując zrozumieć coś z ich losów. Deklaruje przy tym swój bardzo osobisty stosunek do tego miasta i tych ludzi, opowiadając poprzez ich losy także coś o sobie. Właśnie ów ciasno spleciony węzeł literatury i indywidualnej biografii jest atutem Praskiego elementarza. Kaczorowski pisząc o Kunderze i Hrabalu nie unika trudnych czy niewygodnych pytań, siłą rzeczy dotykających historii Czech, polityki, ale i dnia dzisiejszego - ludzi i miejsc. Nie feruje przy tym wyroków. Zadaje pytania. Rozważa.
    Ludźmi ważnymi dla czeskiej kultury zajmuje się też w Europie z płaskostopiem (Czarne 2006), to rozmowy z czeskimi pisarzami, reżyserami filmowymi, politykami i historykami.
    W jednym z internetowych komentarzy napisał, iż na pierwszym miejscu jego osobistej listy rankingowej czeskich pisarzy pozostaje niezmiennie Hrabal. Jemu właśnie poświęcił książkę Gra w życie. Opowieść o Bohumilu Hrabalu (Czarne 2004), bardzo ciepły, co nie znaczy, że uładzony i laurkowy portret nie tylko pisarza - przede wszystkim człowieka. Skomplikowanie losów autora Czułego barbarzyńcy, analizowane przez Kaczorowskiego pokazuje starą prawdę o niemożności wytyczania czarno-białych granic, o odwrot stronie śmiechu i pozorach błazenady.

    Jako powieściopisarz zadebiutował w 2007 roku wydając Praskie Łowy (Świat Książki), Pradze pozostaje więc wierny. Jarosław Czechowicz napisał o tej książce: Tak, Praga tutaj "opowiada" i Praga jest w centrum zainteresowania autora, chociaż wymownie milczy i jest jedynie świadkiem opisywanych zdarzeń. Ta Praga, która tak różni się od wszystkich polskich miast, Praga witalna i Praga łącząca w sobie przeszłość i teraźniejszość.(...) pojawią się wspomnienia czeskich literatów - Ladislava Fuksa czy Karela Hynka. Oni także wpiszą się wyraźnie w opowieść o sztuce zrozumienia drugiego człowieka w czasie i w kraju, w którym wszyscy żyją jakby obok siebie. Bo rodowici Czesi portretowani przez autora są mocno zatomizowani, nie czują się jednością narodową i nie dążą do tego, aby wspólnie coś razem przeżywać. To naród, który nie jest społeczeństwem.

    Najnowsza książka Kaczorowskiego - Ballada o kapciach (Czarne 2012) odbiega od czeskich tematów. Autor mówi tym razem o sobie przez pryzmat prywatnych historii - w duchu sporo w nich jednak z Mistrza, hrabalowskie klimaty dają tu czasem o sobie znać. Przede wszystkim jednak to świat, w którym - jak to w życiu - wszystko się oksymoronicznie splata, nie pozwalając na łatwe i przyjemne recepty.
    Dorota Siwor


    Nominacja dla Mariusza Surosza  1.03.2012

    Mariusz Surosz, jeden z gości naszego cyklu, otrzymał w ostatnich dniach nominację do prestiżowej nagrody Cesky bestseller 2011 w kategorii Eseje, uvahy, fejetony. Dziennikarz i eseista nomincję otrzymał za książkę Pepiki.


    Pierwsze spotkanie już 6. marca  28.02.2012

    Już 6. marca odbędzie się pierwsze spotkanie w ramach cyklu. O godzinie 17.00 naszym gościem będzie Aleksander Kaczorowski, znany eseista i tłumacz literatury czeskiej, autor biografii Bohumila Hrabala Gra w życie (2004) i zbioru esejów Praski elementarz (2001). Dziennikarz polskiej edycji Newsweeka, były zastępca redaktora naczelnego tego pisma.

  • Kolegium Nauczycielskie w Bielsku-Białej 2012, wszelkie prawa zastrzeżone